W środę, 17.10.18 r. postanowiliśmy zdobyć Hel. Na wycieczkę pojechaliśmy busikiem, który prowadził nasz przewodnik, pan Janek Kondrat. Pierwszy przystanek to Jurata. Czas na śniadanko dla nas i mew. Przespacerowaliśmy się po molo, a nawet pobiegaliśmy. A potem, pamiątkowe zdjęcie przy Juratce. Jurata to bogini morska i legendarna córka Boga Mórz, dobrze znana w tym regionie.
No i jesteśmy w Helu. Zaczynamy zwiedzanie od Muzeum Rybołówstwa, które ma siedzibę w najstarszym budynku w Helu. Jest to XV-wieczny, gotycki kościół protestancki Św. Piotra i Pawła. W muzeum jest wystawa stała „Dzieje rybołówstwa na wodach Zatoki Gdańskiej”. Nowoczesne stanowiska interaktywne, w tym stymulator przechyłów kutra rybackiego. A także zabawa w wybieranie sieci. No a teraz, czas na Fokarium. Oglądanie na żywo pływających fok, to była ogromna frajda. Samce Bubas i Fok, oraz samice Ania, Ewa, Agata i Una dały nie lada popis.
Jesteśmy trochę zmęczeni, więc czas na obiad w miłej atmosferze. Bez pamiątek też się nie mogło obyć. Wreszcie udało nam się dotrzeć na koniec Polski…a może początek. Jesteśmy w najbardziej wysuniętym na północ punkcie Polski. Tam zaczyna się nasza wędrówka kładką spacerową. Można nią obejść cały teren, by skończyć marsz przy jednym z wyjść z plaży.
To już koniec naszej wycieczki na Hel. Zmęczeni, ale pełni wrażeń wracamy do domu. Dziękujemy bardzo panu Jankowi Kondrat za razem spędzone piękne chwile i polecamy się na wiosnę.
Tekst i zdjęcia: J.Kondratiuk